O bieganiu, czyli Dom i Nika na zawodach

Witajcie! Dzisiaj będzie o bieganiu - mojej kolejnej pasji i odskoczni od siedzącego trybu życia. W poście pourlopowym pisałam, że przygotowuje się do zawodów na 10 km. Wczoraj wzięłam udział w XXI Międzynarodowym Biegu Ulicznym w Knurowie na dystansie wyżej wymienionym :). Startowałam już w nim dwa lata wcześniej. Rok temu zajęta byłam mocno doktoratem, co uniemożliwiło mi częste trenowanie, aby wypaść na poziomie, który sama od siebie oczekiwałam. Tego roku miałam więcej czasu na treningi :). 



Medal taki dostał, każdy kto ukończył bieg. Ja osobiście ustanowiłam mój własny rekord tegoroczny, z czego jestem bardzo dumna. Powiem tylko tyle, że "złamałam" godzinę, jak to się mówi wśród biegaczy, którzy pokonują dystans w mniej niż w godzinę oraz, że ani razu się nie zatrzymałam na trasie. Na podium w mojej kategorii musiałabym jeszcze intensywniej trenować, co niestety wyklucza życie w tym momencie. 
Bieganiem "zaraziła" mnie moja Mama, która stoi obok mnie na zdjęciu :). W sumie to i jeszcze moja siostra zaczęła biegać przede mną :). Niestety nie brała udziału w tych zawodach. Mama jest wielokrotną zwyciężczynią w swojej kategorii w maratonach. Też bym chciała, kiedyś przebiec maraton, albo i półmaraton.


Zdjęcie powyżej zostało zrobione przed startem, dlatego tak "świeżo" wyglądamy :).
Poniżej przedstawiam krótką historię wczorajszych zawodów :P.


Zdjęcie, na którym już ledwo zipię, przedstawia ostatni najgorszy odcinek - 500 metrów pod górę. Ale do mety dotarłam, bo na ostatnich metrach Mąż i Synek kibicowali mi gorąco :) Synuś próbował nawet biec ze mną, ale biedak nie mógł nadążyć, więc został z tatą :).
Moja mama była szybsza ode mnie i do tego zdobyła drugie miejsce na podium w swojej kategorii. 


No i po biegu! Najlepsze oprócz satysfakcji z przemierzonych kilometrów jest jedzenie :P (zapytajcie innych biegaczy, o czym myślą jak już lecą z powrotem). Muszę się też pochwalić, że mam wyjątkowo prężne "zaplecze wspierające" na zawodach i w treningach w postaci mojego Męża. Ja sobie biegnę, a tu trzeba kibicować, zdjęcia robić, synka pilnować, wodę, jedzenie i okrycia wierzchnie na czas przynieść..a i obiad zrobić z odpowiednią ilością białka :). 


Moje kochane dziecko było oczarowane pucharem babci, a zarazem nie zadowolone, że ja zdobyłam "tylko" medal :). 


Każdy dostał to, co wytrenował. W bieganiu nikogo nie oszukasz. I tym pięknym sportowym akcentem skończyłam swoje długie wakacje. Teraz to będzie ostra jazda, jak wszystkie aspekty życia pogodzić i to w sposób satysfakcjonujący?
Wracając jeszcze do biegania...Ja biegam dopiero od trzech lat. Wy też możecie zacząć! Zachęcam! Bieganie służy ciału i duchowi. Myślę, że bardziej biegam dla psychiki i czerpania radości z życia niż dla korzyści fizycznych. Ruch to lekarstwo na smutki.
Zaczęłam od wolniutkiego truchtania i tak to się potoczyło dalej, aż do dziś :). 
P. S. Na zawodach biegł pan z 1935 roku! 

3 komentarze:

  1. Gratuluję! Ja byłam w tamtym roku na tych zawodach. W tym nie wzięłam udziału z powodu choroby jednego z piesków. Nie byłam w stanie trenować po nieprzespanych nocach.
    Bieganie jest bardzo ważne dla prawidłowego funkcjonowania mózgu i psychiki. Również polecam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że jeszcze mama biega, a Ty też mimo męża, dziecka, obowiązków. ;)) Mnie się udało 2 lata temu przebiec półmaraton i w tym roku też się szykuję. Myślę, że dam radę, tylko muszę wrócić do odpowiedniego odżywiania ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam! Ja marzę o półmaratonie. Może w tym sezonie uda mi się wytrenować formę na półmaraton :) Może kiedyś się spotkamy na jakichś zawodach? Fajnie by było :D

    OdpowiedzUsuń