Turkey - be inspired! part 3 (the last)


Wędrując po uliczkach w Cesme zastanawiałam się,  co można kupić sobie jako pamiątkę,  ale taką naprawdę turecką.  Wszędzie jest pełno takich samych chińskich rzeczy jak w każdym innym kraju. Dosłownie to samo co u nas nad morzem i to samo co w Chorwacji, tylko inne nazwy miejscowości na tych pierdółkach :).


Ale były też rzeczy,  które widziałam po raz pierwszy. Na przykład urzekły mnie te lampiony z różnokolorowych szkiełek i koralików.  Można włożyć do nich teelighty lub normalną żarówkę.  


Oczywiście dywany bardzo kojarzą się z Turcją. Ceny zabójcze.  Ręcznie wyszywane poszewki z jedwabiu kosztowały po 55 euro (no może można było się targować - nie próbowałam). O ceny dywanów nawet nie pytałam. Pan był na tyle miły,  że pozwolił zrobić zdjęcia :).



Wpadające w oko były również dzbany. 


Z Turcji przywiózłam oprócz miłych wspomnień - lampion, obrus, miseczki ceramiczne, no i standardowo herbatę i chałwę :).
A tak mogło by wyglądać moje biuro... :p


Mam nadzieję,  że nie zanudziłam Was tą Turcją :)

5 komentarzy:

  1. Gdzie można składać CV żeby mieć taką szefową? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, jakie piękne rzeczy. Marzy mi się taki dywan, ale pomarzyć można :) A w wazonach się zakochałam :) Mi też odpowiadałaby taka szefowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. WTurcji nigdy nie bylam, kiedys na pewno siecwybiore, ale koniecznie przy jakis nizszych temperaturach:-) nie tylko widoczki sa zachecajace, ale I sklepiki:-)

    OdpowiedzUsuń