Uwielbiam storczyki. Mam do nich ogromną słabość i muszę się pilnować, żeby nie kupować nowych, ponieważ już nie mam miejsca na parapecie. Pierwszy dostałam z mężem w dniu ślubu. Od tego pierwszego storczyka zaczęła się moja mała hodowla, ponieważ "urodził" na swojej łodyżce kolejnego i kolejnego. Z kolei jego dzieci też się rozmnożyły i przez pewien czas miałam trzy pokolenia :). Niestety po kilkuletnim kwitnieniu i rozmnażaniu, storczyk-matka skończył swój żywot. Później dokupiłam parę innych orchidei i tak kwitną mi już wszystkie roślinki wiele lat. Zakwitają dwa razy do roku - na lato i na zimę. Niestety te zimowe pąki raczej nie rozkwitają, ponieważ na wschodnim oknie jest im za ciemno o tej porze roku. Za to w wakacje kwitną z podwójną siłą :). Teraz wszystkie wypuściły po dwa pędy. Już nie mogę się doczekać ich kwiatów.
Tak to wyglądało w sierpniu zeszłego roku.
Ten różowy phalaenopsis to "wnuczek" :) pierwszego mojego storczyka.
Na koniec pokażę Wam jeszcze jedną płodną rodzinkę miniaturowych phalaenopsisów. Z numerem jeden - matka, a z kolejnymi numerami jej dzieci :P.
A kto łowił z dnia Adriatyku te skorupy jeżowców? ;)
OdpowiedzUsuń