Chciałam w tym roku sama sobie wyhodować ziółka. Zasiałam w stosownym czasie miętę, bazylię i tymianek. Niestety nadeszły "plagi egipskie" takie jak ciągłe deszcze, chłód i brak słońca, grad, a w końcu mszyce. Moje ziółka przepadły lub nie wyrosły. Należało je hodować w domu, a nie na dworze. Udało mi się uratować jedynie kilka łodyżek bazylii. Po takim obrocie sprawy kupiłam miętę w markecie, przesadziłam do większej donicy i zobaczcie jak pięknie się prezentuje :)
Oto ocalona bazylka. Jest jej tak mało, że boję się urywać listki do jedzenia :P.
Natomiast mojemu synkowi udało się zasadzić i wyhodować okazałą paprykę, która już kwitnie. Ciekawe, czy przy naszych warunkach pogodowych uda się jej zaowocować :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz