Witajcie!
Siedzę teraz na przystanku i zamieszczam tego posta, ponieważ trzeba z każdej wolnej chwili korzystać :D Weekend był tak napakowany pozytywnie różnymi miłymi wydarzeniami, że od chwili otwarcia oczu do 24-1:00 nie było chwili, żeby poblogować.
W sobotę była u nas kolejna parapetówka. Dostaliśmy od przyjaciół moje ulubione i wymarzone różne naczynia z emalii :D (pozdrowionka Justynko i Moniko :*).
Przyznam się Wam, że trenuję w międzyczasie do zawodów biegowych na 10 km w Cieszynie, które to będą pod koniec kwietnia. Już opłata została wniesiona, więc klamka zapadła. Pobiegnie też moja siostra i mama :).
Mój trening składa się z biegania po 8-10 km w sobotę i niedzielę (plus gimnastyka ogólna po biegach), we wtorek basen ( kardio, czyli szybkie pływanie na zwiększenie wydolności oddechowej), środa bieg, czwartek basen.
Ale miało być przecież o salonie :). Te zasłony i poszewki są koloru miętowego, tyle że zasłony wyszły na zdjęciach bardziej błękitne. Co najlepsze, to kupując je w Ikea wcale nie widziałam, że to ten kolor. W opakowaniu też wydawały mi się turkusowe, co nie znaczy że mi się nie podobają.
Wracając kiedyś z pracy, patrzę a tu mnóstwo fiołków sobie rosło pod drzewem. Nazrywałam trochę i czy wiecie, że na powietrzu tak pięknie pachniały, a w domu ten zapach był jakiś dziwny..
Za tydzień urodziny synka i znowu weekend cały będzie zajęty. A chciałabym wianek zrobić taki z błękitnymi szafirkami i żółtymi kwiatami ostrokrzewu (bo teraz właśnie kwitnie).
Jak dobrze, że rano jeszcze w pksie mogę coś zrobić jadąc do pracy :). Kończę bo mi ucieknie :)
Miłego tygodnia ♡
No salon prezentuje się bardzo ładnie. Faktycznie na zdjęciach to widać raczej turkus niż miętę, ale i tak jest pięknie. Tym bardziej, że ja planuję w tym roku turkus w wiosenno-świątecznej odsłonie salonu.
OdpowiedzUsuńZatem czekam na turkusową aranżację Twojego salonu :) Trzymaj się Pati. Dziękuję, za blogowe odwiedzinki :)
OdpowiedzUsuń