Dziki wianek ;)

Niedaleko uczelni rosną dzikie jabłuszka.  Tego roku jest ich zatrzęsienie. Przez cały tydzień chodziłam tam i je po trochu zbierałam. Do kompletu znalazłam jeszcze dziką różę,a raczej jej owoce. Takie skarby aż same prosiły się do wianka. 


W wianku widać jeszcze pewne składniki.  Są to tak zwane noski klonowe i liście miłorzębu. Miłorząb japoński (Ginkgo Biloba) to rzadko spotykane drzewo w naszych stronach. Tak myślę, ponieważ znam tylko jedno miejsce, w którym rośnie to cudowne drzewo. Ale możliwe,  że znam za mało miejsc :). W każdym bądź razie jest w mojej opinii egzotycznym drzewem. Ma bardzo ciekawy pokrój. Jego naturalnym miejscem występowania są Chiny i stamtąd też pochodzi, co kłóci się z jego nazwą. 


Dzikie jabłuszka udało mi się przymocować za pomocą drucików. Jeden koniec druta wbijałam do jabłka,  a drugi przyciągałam przez wianek i mocowałam z tyłu. 


Zastanawia mnie, jak długo zachowa taki wianek świeżość.  Mam nadzieję, że liście miłorzębu nie wyschną tak szybko i nie pozwijają się jak zwykłe liście.  Są one grubsze i sprawiają wrażenie bardziej nawodnionych.


Jedynym i największym mankamentem tego typu wianków jest ich krótki czas życia,  a przynajmniej pięknego wyglądu.  Z drugiej strony można je często zmieniać i nie zdążą się zakurzyć :). Ale ja uwielbiam chodzić po świecie i obserwować, co natura ma do zaoferowania. Moja mapa świata to nie google maps, lecz "nature maps". Punktami orientacyjnymi na drodze są dla mnie drzewa, krzewy, rośliny...



Na koniec, gdy już zostały resztki dzikiej róży,  zmieniłam przystrojenie wianeczków szafowych. Czas wrzosów minął. 



2 komentarze: